"Dziś w godzinach porannych auto osobowe zderzyło się z tirem. Zginęły dwie osoby, 38-letnia kobieta i 40-letni mężczyzna.." - Dobiegał głos z telewizji. Ale mnie to nie obchodziło, widziałam tylko auto moich rodziców i dwa czarne worki. Zaczęłam płakać "Czemu oni?".Myślałam, że to głupi żart. Rodzice jechali po mnie na lotnisko i ..zginęli. Siedziałam na jednym z plastikowych krzeseł przy odprawie. Przyjechałam do rodziców do Anglii na wakacje. W Stanach mieszkałam ze swoimi przyjaciółmi ze względu na studia. Studiowałam dziennikarstwo - marzenie mojego taty i moje. Oni nie żyli, a ja nie miałam co ze sobą zrobić.. To było jakieś fatum. Jechali po mnie i zginęli, tak jak zginął człowiek gdy zdawałam na prawo jazdy. Przynosiłam same kłopoty.. Nagle czyjś głos wyrwał mnie z zamyślenia.
-Czemu tu siedzisz i płaczesz? - zapytał jakiś chłopak.
Wskazałam palcem ekran telewizora.
-To..to byli moi rodzice - zaczęłam głośniej szlochać.
-Ojj..-usiadł obok i mnie objął - przykro mi. Mogę ci jakoś pomóc?
-Wskrzesz ich.
-Tego chyba nie potrafię.
Nagle zaczęłam bez zastanowienia mu wszystko opowiadać.
-..Nie widziałam ich 4 lata, nagle nadarzyła się okazja tu przyjechać, by ich zobaczyć. Co ja mam ze sobą zrobić? Przecież .. zostałam sama.. nie znam nikogo kto mi może pomóc ..
-Już znasz mnie , Nialla Horana, który chętnie ci pomoże.
-Horan..coś mi to mówi.. One Direction?
-Tak - uśmiechnął się - to ja. Jednak mnie znasz.
-Słyszałam o was. Ty to ten z wielkim..ego?
-Hahahah.. nie, to Zayn. Ja to ten.. głodny.
-Aha. - lekko się uśmiechnęłam.-Ale to i tak nic nie zmienia.. Jestem bezdomna..
-Możesz się do nas wprowadzić. Nikt nie powiedział, że ego Zayna jest tak duże, by u nas nie było miejsca. - zaśmiał się i pokazał mi język.
-Ale ty mnie nie znasz, a ja nie znam zbyt ciebie.
-Poznamy się, kiedy ze mną pojedziesz i z nami zamieszkasz. Nie jesteśmy straszni. Chodź. - wziął mój bagaż i ruszyliśmy w stronę wyjścia.
----------
Takie tam wypociny, ale mam nadzieję, że się podoba i chcecie dalsze części. ;)