niedziela, 4 listopada 2012

Rozdział 13



Przebudziłam się rano czując dłoń na swoim poliku. Zayn delikatnie muskał moją twarz, przyglądając się mi z lekkim uśmiechem. 
-Dzień dobry, przyszła pani Malik. 
Odpowiedziałam lekkim uśmiechem.
-Jej.. jak to ładnie brzmi. - Jego oczy wypełnione były dumą i szczęściem.
Chwilę poleżeliśmy w ciszy rozmyślając.
-Nie chcę wstawać. - Oklapłam ciężko na poduszkę.
-A ja nie chcę wychodzić dziś na scenę, chcę być tu z tobą, choć wiem, że moje pozostałe dziewczyny tego chcą..
-Ale wiesz, że to dla nich ważne. Tyle czasu czekały by spotkać swojego idola. To ich marzenie, nie możesz ich zawieść tylko dlatego, że ci się nie chce.
-Jeej..Jak dobrze, że ja cię mam. - Jego delikatne usta złączyły się z moimi więzią, która nie chciała się rozerwać.
-Czemu ty mnie tak kochasz?
-Bo to ty Zayn. Jesteś sobą, nikogo nie udajesz, przy tobie czuję się taka bezpieczna i szczęśliwa. Nigdy nie wątp w moją miłość.Ona jest wieczna i prawdziwa - zarówno moje jak i jego oczy zaszły się łzami. - Dlatego własnie kocham cię idioto! Sprawiasz, że każdy mój dzień ma sens, że nie boję się kochać, że mogę czuć się bezpieczna i po prostu sprawiasz mi radość tym, że jesteś.
Jego głowa delikatnie spoczęła na moich kolanach, a ręce gładziły twarz.
-Co ja robiłem gdy ciebie nie miałem? - lekko przygryzł dolną wargę, jak to zawsze robił spragniony namiętności.
-Czekałeś na mnie. - chytrze się uśmiechnęłam, a on wpił się w moje wargi.

Kilka godzin później byliśmy już w samolocie do domu. Za oknami pokładu słońce mocno przygrzewało, niebo było bezchmurne dzięki czemu mogłam zobaczyć cały Londyn z góry. Ogromne miasto, pełno samochodów, wieżowców, ludzi. W jednej chwili zatęskniłam za Stanami. Mieszkałam tam odkąd skończyłam 5 lat, Polski za dobrze nie pamiętałam.Tak bardzo chciałam pojechać tam i zobaczyć jeszcze raz swoich przyjaciół, dom na wzgórzu, wszystko co tak bardzo kochałam. 
Jadąc do Londynu nie sądziłam, że zostanę tu na zawsze u boku gwiazdy pop. Lot był bardzo nużący. Chłopcy odsypiali zmęczenie po koncercie. Przyglądając się im wyglądali jak małe dzieci, słodko trzymając kciuki w buzi. W pewnej chwili Paul wyszedł z kabiny pilota, spojrzał na chłopców i na mnie.
-Poradzę ci coś. - Szepnął cicho. - Zrób im zdjęcia, nie wiadomo kiedy taka okazja nie nadarzy, a hak na nich idealny. - Uśmiechnął się szerzej i powrócił do kabiny.
-Dzięki Paul. 

Dolecieliśmy na miejsce już po godzinie. Rozespani chłopcy wywlekli się z samolotu, szybko wskakując do taksówki. W domu mieliśmy być nazajutrz, więc nikogo pod domem nie było.. Prawie nikogo.
-Moniiiiśś! - Dziewczyna rzuciła mi się w ramiona, a ja stałam jak sparaliżowana.  - No co ty? Nie poznajesz mnie?
-Yyy.. no tak niezbyt..
-Juliett. Juliett Smeet. 
Stałam zdumiona patrząc na dawną koleżankę ze studiów, uśmiechającą się od ucha do ucha. Chłopcy tak jak ja byli zdumieni. 
Nie byłyśmy wrogami, ani nie byłyśmy zbytnio zżyte, ale jej odwiedziny były czymś naprawdę podejrzanym.


______________________________________

Jeeeeeeeejj! :o
Jak ja tęskniłam za dodawaniem tu postów ;3
Brak weny = brak postów :c
Wiem, że krótki ale jak na razie moje zasoby weny są ograniczone..
Myślę, że nie zapomnieliście o moim blogu :x
Przepraszam Was najmocniej <3


piątek, 10 sierpnia 2012

Rozdział 12


*Trzy dni później*

Była już dziesiąta rano. Za 15 minut mój samolot startował. Szybko wrzuciłam walizkę do taxi i ruszyliśmy. Wydawało mi się, że kierowca specjalnie jedzie wolno bym nie zdążyła. Na szczęście dotarliśmy w chwili gdy zamykano odprawę. Już bez pośpiechu usiadłam na swoim miejscu i czekałam aż dolecimy. Lot był przewidziany na 6 godzin, a dwie godziny później koncert. Nie denerwowałam się i próbowałam odprężyć. Obok mnie siedziała matka dzieckiem. Dziewczynka uważnie mi się przyglądała, jakby próbowała mnie rozszyfrować.
-A ja fiem kim jesteś. -Mała odezwała się do mnie bez srępowania, swoim miłym, słodkim głosem.
-Taak? A to kim ? -Zasmiałam się i delikatnie potargałam jej grzywkę.
-Ty jesteś dziefcyną jednego z tych pedałkóf, których słucha moja siostla. 
Zdezroientowana spojrzałam na matkę dziewczynki, której mina zrzedła. 
Puściłam buraka, jak zresztą mama dziecka, która spojrzała na mnie przepraszająco. Więcej nie zamieniłam z dziewczynką słowa, gdyż ona po prostu usnęła.
W końcu wylądowaliśmy. Już nie mogłam się doczekać spotkania z chłopcami. 
Weszłam do budynku gdzie od razu zauważyłam całą piątkę w asyście ochroniarzy i z wianuszkiem directioners, oczywiście. 
Wzrokiem napotkałam Zayna, który od razu rzucił się w moją stronę. Rzuciłam walizkę na ziemię i wskoczyłam na jego biodra obdarowując namiętnym pocałunkiem.
-Tęskniłem. - Spojrzał mi głęboko w oczy, pełne łez.
-Ja też. -Musnęłam jego policzek i wtuliłam głowę w jego kark, dalej siedząc mu na ramionach.
-No witaj Moniś. - Rozpromieniony Louis rozłożył ramiona przede mną. Wtuliłam się w nie, po czym z całe siły go kopnęłam.
-AAAuu!! Za co to?
-Za telefon kotku, za telefon.
-Ale powiedz, plan miałem niezły. - Uśmiechnął się do mnie i zaczął głupkowato ruszać brwiami.
Przywitałam się z resztą i ruszyliśmy do hotelu.
Gdy kierowca zatrzymał się na miejscu stało tam już pełno fanek, które piszczały i płakały ze szczęścia. Chłopcy rozdali im autografy, porobili zdjęcia i pożegnali się z nimi. Widziałam pełne złości spojrzenia w moją stronę, a niektóre pełne serdeczności.
-Okej, chodźmy się odświeżyć.
Wszyscy razem mieliśmy jeden wielki pokój, a raczej kwaterę. Było tam pięć małych pokoików, każdy wyposażony w łoże, komodę i szafkę nocną, oraz jedna, wielka toaleta.
-Pójdę się ogarnąć. Dajcie mi pół godziny. - Wsunęłam się do olbrzymiej łazienki i od razu zaczęłam nalewać wodę do wanny.
Kładąc się w ciepłej wodzie, gdzie piana łaskotała moje ciało, wreszcie mogłam się odprężyć. 
Ciche pukanie do drzwi łazienki, jakby mnie otrzeźwiło. Zayn delikatnie wsunął głowę. 
-Kochanie, za piętnaście minut wychodzimy.
-Okeej, już wychodzę.
Chłopak zniknął za drzwiami, a ja szybko wyszłam z wanny.
Wytarłam się i ubrałam zwiewną niebieską tunikę, czarne leginsy i trampki, a włosy niedbale związałam. Szybko podkreśliłam rzęsy tuszem, usta musnęłam błyszczykiem i byłam gotowa.
Razem z ochroną wydostaliśmy się z hotelu, ale dostać się do auta było gorzej. Na szczęście mieliśmy Paula.
-Kochanie, uważaj na siebie. Wiesz, że niektórzy naprawdę są niemożliwi.
-Dobrze kotku, nie martw się. - Wzięłam go pod ramię i przytuliłam do jego ramienia, on lekko cmoknął moje czoło.
Zajechaliśmy pod halę koncertową od tyłu. Chłopcy weszli tylnym wejściem, a ja wraz ze swoimi biletami jak każda inna fanka. Przemknęłam obok każdej wchodzącej directioners i dotarłam do pierwszego rzędu. Fanki, które stały w pobliżu rozpoznały mnie, ale na szczęście były bardzo miłe.
-Jak to jest mieszkać z One Direction? - Dziewczyny pytały mnie o chłopców z błyskiem w oczach, który widziałam w oczach Zayna gdy widywał się z fanami.
-Wspaniale! Choć czasami mam ich dość. - Zaśmiałam się, ale już nie mogłyśmy porozmawiać, gdyż światła przygasły i głos zza sceny zapowiedział wejście chłopców. Dziewczyny zaczęły krzyczeć, płakać i wszystko na raz. Także zaczęłam płakać gdy zobaczyłam oddanie tych dziewcząt. To było wspaniałe. 
Chłopcy weszli na scenę i zaczęli od WMYB, potem MMT i UAN. Gdy skończyli UAN czwórka młotków cofnęła się w tył, a Zayn stanął na środku.
-Cześć dziewczyny . -Uśmiechnął się serdecznie,  a fanki zaczęły wiwatować. - Teraz zaśpiewamy Moments dla kogoś nam wyjątkowego, kogoś wyjątkowego dla mnie. I proszę byś weszła na scenę, Moniś. - Wskazał palcem na mnie po czym gestem wskazał Paulowi stojącemu pod sceną, by mnie wprowadził. 
Weszłam tam pełna zaskoczenia. Chłopcy przysunęli bliżej kanape, Zayn na niej usiadł i wziął mnie na kolana. Liam zaczął śpiewać, a Zayn lekko kołysał mnie i szeptał do ucha. Ręką obejmowałam jego szyję, a jego włosy gładziły moją twarz. 
Podczas swojej solówki jego oczy były głęboko zapatrzone w moje, zalane łzami. Cieszyłam się jak głupia. Chłopcy dalej śpiewali, a my trwaliśmy w namiętnym pocałunku. 
Po skończonej piosence Zayn się lekko podniósł, także wstałam wstałam, ale  on w końcu uklęknął przede mną. Z kieszeni wyciągnął czerwone pudełeczko w kształcie serca. Otworzył je i ujrzałam śliczny pierścionek, wysadzany diamencikami. Ręką zakryłam usta, ale łzy i tak poleciały po moich policzkach.
-Moniś, wiesz jak ja bardzo Cię kocham i wiesz, że jesteś wyjątkową osobą w moim życiu. Nikt inny nie uszczęśliwia mnie tak jak ty. Dzięki tobie wiem, że szczęścia nie trzeba szukać daleko. Jest obok.. - Jego oczy zaszkliły się, a usta zaczęły drżeć. Jego wzrok pokierował się na widownię pełną fanek, które także były wzruszone. - Pozwólcie mi spędzić z nią resztę życia. - Jego brązowe oczy znów wpatrywały się w moje. - A ty, pozwól bym to ja cię uszczęśliwiał.. na zawsze. Moniś.. - Wziął głęboki wdech . - ..Zostaniesz ze mną na zawsze, aż po kres ?
Oboje płakaliśmy jak głupi, przez łzy nie mogłam nic wydusić. Delikatnie pokiwałam głową i mimiką ust wypowiedziałam "tak". Wstał biorąc mnie na ręce, namiętnie całując i okręcając wokół. Czułam się jak mała dziewczynka, która dostała upragnioną zabawkę na gwiazdkę.
Reszta koncertu przebiegła jak do tej pory. Siedziałam na kolanach Zayna wtulając się w jego twarz. Wiedziałam, że wtedy mogło być już tylko lepiej.
Do hotelu wracaliśmy w bardzo dobrych humorach, nasze usta wgl się nie rozłączały. W budynku hotelu Paul przekazał Zaynowi jakiś klucz i poszliśmy do windy. Na pierwszym piętrze pociągnął mnie za rękę i wyszliśmy, choć pokój zespołu był piętro wyżej.
-To przecież nie to piętro.
-Zaufaj mi. - Spojrzał mi w oczy tym swoim słodkim wzrokiem i już o nic nie pytałam.
Stanęliśmy przy drzwiach numer 121. Zayn otwrzył je, a ja weszłam i nie mogłam uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę. W całym pokoju rozsypane były płatki róż, wokoło świece dawały lekkie światło, a szampan chłodził się w puszce z lodem.
-Kochanie ..ta chwila należy tylko do nas. - Jego usta wpiły się w moje, a ręce błądziły po całym ciele.
Czułam się tak wyjątkowo, że nie chciałam by ta chwila się skończyła. Jego usta delikatnie zaczęły pieścić moją szyję.
-Moniś, aby napewno tego chcesz? - Jego troska o mnie była czymś naprawdę wyjątkowym.
-Tak. - Delikatnie się uśmiechnęłam, a nasze ciała znów sie złączyły.
Pod sobą poczułam miękkość łóżka, a na mnie Zayna który był tak delikatny, a zarówno tak łapczywy. Z każdą chwilą posuwaliśmy się coraz dalej.
Nasze rozpalone ciała, łączyły się ze sobą w całość. Każde z nas robiło to po raz pierwszy, ale w swojej obecności byliśmy tak pewni siebie i tak bardzo szczęśliwi. Ta noc była spełnieniem mnie samej, a zarówno pogłębieniem naszej miłości.

__________________________

Czeeść :D
Jestem bardzo szczęśliwa, że w tak szybkim czasie napisałam rozdział z którego jestem naprawdę dumna <3
Myślę, że się podoba i jesteście zadowoleni :3


W szczególności chciałam podziękować Klaudii Bartos za to, że przed dodaniem zawsze sprawdza moje rozdziały, choć w pewnym sensie nie ma wyboru. No i za to, że tak wspaniale potrafi przeszkadzać i motywować podczas pisania : D
kocham Cię :*

niedziela, 5 sierpnia 2012

Rozdział 11


*Monika*


Kolejny ranek zmusił mnie do pobudki. To straszne z jaką prędkością leciały te dni. Wszystko zaczynało się od nowa - wstać, przeżyć, iść spać. Zwlokłam się z łóżka na które padały promienie przebijające przez okno, choć było to już splatanie się lata z jesienią. Poszłam do łazienki mieszczącej się w sypialni Zayna i weszłam pod prysznic. Chłodna kąpiel zaspokoiła to co buzowało w moim ciele. Ubrana i umyta stanęłam przy łóżku i przyglądałam się chłopakowi jak śpi. Ten raptownie otworzył oczy i uśmiechnął się do mnie słodko.
-Witam moja madam. Jak się spało?
-Przy tobie zawsze śpi się wspaniale. - Usiadłam na łóżku obok niego, a ten objął mnie przyciągając do siebie i całując na powitanie.
Spędziliśmy razem kilka minut trwając w takim stanie, po czym zeszliśmy na dół.
W kuchni siedziała czwórka chłopaków jedzących śniadanie, a obok stały walizki.
Wszyscy gwałtownie spojrzeli na Zayna.
-Stary? Gdzie twoje walizki ? -Harry odezwał się pierwszy.
-Jakie walizki?
-Kurde, człowieku, dzisiaj wyruszamy w trase!
-O kurde! Dzisiaj ? - Zayn stanął jak wmurowany i z niedowierzaniem patrzył na chłopców. 
Dziesięć minut później ubrany i lekko ogarnięty pakował ostatnie najpotrzebniejsze rzeczy. Zszedł na dół gdzie całą piątką na niego czekaliśmy. 
-Okej, weźcie walizki, ja pożegnam się z Monią. 
Chłopcy wyszli zamykając za sobą drzwi, a ja mocno wtuliłam się w Zayna.
-Skarbie, przepraszam że to tak wyszło..
-Jest dobrze. 
-Podczas pierwszego koncertu napewno będziesz z nami! Obiecuję, załatwię Ci bilet i wejściówkę. Zupełnie zapomniałem.. 
-Okejj! Nie martw się . -Uśmiechnęłam się do niego zachęcająco. -Pierwszy koncert za cztery dni. Przeżyjesz.
-Bez ciebie? To będzie trudne, ale postaram się. -Jego język wywinął się w zabawny rulonik, a ja rzuciłam się na niego by na pożegnanie poczuć smak jego ust.
Po ostatnich słowach pożegnania wyszliśmy przed dom gdzie czekali chłopcy.
-Siadaj Zayn.
-Ok już. - Spoglądał w ich stronę po czym jego wzrok zwrócił się na mnie. - Pamiętaj, że zobaczymy się za cztery dni, ale i tak będę tęsknił.
-Wiem. Ja też. 
Wymieniliśmy czułe spojrzenia , po czym Zayn odwrócił się i wsiadł do busa.
Wróciłam do domu i wygodnie rozsiadłam się na kanapie. Wiedziałam, że będę tęsknić za chłopcami, ale kilka dni spokoju będzie okej. Włączyłam telewizor i zaczęłam skakać po kanałach. Nagle usłyszałam dźwięk sms-a przychodzącego na mój telefon, który nie wiedziałam gdzie posiałam. Zaczęłam szukać u źródła z którego dobiegał dźwięk, czyli pod kanapą. Wczołgując się pod nią napotkałam się na jedną żółtą skarpetkę zgubioną przez Harrego, kilka chipsów, natkę marchwi oraz sterte kurzu. Myśląc o tym by posprzątać cały bałagan moich wspaniałych dzieci, znalazłam swój telefon. Wyczołgałam się i siadając na kanapie otworzyłam skrzynkę odbiorczą. Pierwsza wiadomości była od Zayna "kocham Cię" . Uśmiechnęłam się do telefonu jak głupia, po czym otworzyłam drugą wiadomość - od Louisa "skoro znalazłaś telefon, to wiesz że mamy bajzer w domu. kochamy Cię Moniś :) xx" 
-Zabiję cię żmijo. - Tak mi się wydaję, że zrobiłam przebiegłą minę. 
Wstałam z kanapy i poszłam do schowka na środki czystości. Zabrałam wszystko co potrzebne i ruszyłam na wojnę. Zaczęłam od ogólnego ogarnięcia. Dla relaksu włączyłam muzykę, która zagłuszała moje myśli o tęsknocie za Zaynem. 
Czas zleciał mi szybko. Dom wysprzątany, a ja z satysfakcją, że już nie mieszkam w burdelu. Po raz kolejny rozsiadłam się na kanapie i włączyłam TV. Zaczęły się wiadomości.
-"Witam państwa w ten cudowny wieczór i zapraszam na wiadomości. Brytyjsko - Irlandzki zespół One Direction właśnie zaczął swoją trasę. Są właśnie w samolocie do Nowej Zelandii. Dziewczyna Zayna Malika - Monika Goldberg ma dołączyć do nich za cztery dni, podczas pierwszego koncertu. Zobaczymy co przyniesie to spotkanie, gdyż ktoś nam zdradził że chłopak szykuje dla niej niespodziankę. Czekamy zniecierpliwieni. A teraz kolejne wiadomości..."
-Mmm..to ciekawe. - Przełączyłam na inny kanał na którym podawano jakiś film przyrodniczy. Po obejrzeniu kawałka usnęłam.


*Zayn*


-Proszę zapiąć pasy, lądujemy. - Głos pilota wyrwał mnie z zamyślenia.
-Paul! Czy aby napewno wszystko dotrze na czas? - Spytałem go po raz setny z obawy przed niewypałem.
-Taak! Chołopie, jest okej. - Poklepał mnie po ramieniu i wykuszyliśmy do wyjścia.-Nie martw się, zorganizuję wszystko.
Tak więc kierowałem się słowami Paula - niczym się nie martwić. Spojrzałem na niego z wyrazem podziękowania i pokierowaliśmy się do następnego samolotu.




______________________________


Cześć dziewczyny wiem , że ten rozdział jest wyjątkowo krótki, ale niestety nie miałam pomysłu :c
A nie chciałam tak długo nie dodawać, bo nie chciałam stracić osób które to czytają c:
Obiecuję , że następny rozdział będzie dłuższy ;)
Mam nadzieję, że nie zniszczyłam tego :x
Kocham Was i dziękuję, że czytacie i jesteście ;3


BARTOS - kocham Cię krejzolu :3

środa, 1 sierpnia 2012

Ode mnie do Was

Cześć, chciałam was poinformować po tak długim czasie , że nie wiem kiedy napiszę kolejny rozdział, nie mam weny ani chęci. Przepraszam tych, którzy to coś czytają! :D
Jeśli chcecie pomóc w tworzeniu, to podsuńcie mi kilka pomysłów - tylko NOT małe Maliki : d
haahh :D do zobaczenia, dzięki za uwagę :3 


-by Klaudia :D

środa, 18 lipca 2012

Rozdział 10


W klubie było tłoczno jak nigdzie indziej, można było się pogubić.
-Napiłbym się.
-Ja też.
Tak więc Harry i Niall powędrowali do baru, a Liam i Louis poszli do DJ'a, gdyż był on ich znajomym.
-Chodź skarbie, pobujamy się. - Zayn wziął mnie za rękę i powędrowaliśmy na środek sali. Impreza trwała w najlepsze, bawiliśmy się świetnie mimo iż nie piliśmy, oczywiście poza Narrym.
-Pójdę do toalety. - ruszyłam w stronę dużych metalowych drzwi damskiej toalety.
Po drodze wpadłam na jakiegoś napaleńca.
-Zaczekaj mała, dokąd się tak śpieszysz? - położył rękę na moim ramieniu i nie chciał puścić.
-Mała to jest twoja pała, z drogi. - pełna złości wyrwałam się spod mocnego uścisku, jednak był szybszy i złapał mnie za rękę.
-Ej, ej, ej! Bez obaw maleńka, zaopiekuję się tobą.
Przyciągnął mnie do siebie i zaczął całować. Czuć było od niego alkohol.
Próbowałam się wyrwać i krzyczałam. Łzy leciały mi po policzkach zamazując obraz. 
Po chwili poczułam jak ktoś uwalnia mnie od tego kolesia. To był Zayn. Odsunął mnie na bok i przyłożył zboczeńcowi w twarz. Ten przewrócił się, próbował wstać by oddać, ale był zbyt pijany by się podnieść.
-Chodź kochanie, idziemy do domu. - Zayn obiął mnie swoim silnym ramieniem i wtulona w niego szłam. 
W jego ramionach czułam się najbezpieczniej.


Gdy dotarliśmy do domu ułożył mnie lekko na swoim łóżku.
-Tu już nic ci nie grozi. - dając mi buziaka wstał i ruszył w stronę drzwi.
-Proszę, połóż się obok. - Szepnęłam, a on zawrócił i delikatnie położył się przy mnie.
Wtuliłam się w jego tors i usnęłam.


*Zayn*
Jak spała była taka bezbronna. Wiele razy zastanawiałem się jak to będzie.
-"To ona jest tą na zawsze, to z nią chcę przeżyć ten pierwszy raz, to obok niej chcę budzić się rano, to jej chcę ślubować miłość, wierność aż po kres" 
Tyle myśli miałem w głowie, ale wiedziałem, że to jest to. Po pewnym czasie usnąłem.


*Monika*
Hałas dochodzący z budynku obok obudził mnie o 6 rano. Zayn jeszcze spał. 
Wstałam i poszłam do toalety. Spojrzałam w lustro i się przestraszyłam. Wyglądałam okropnie.
-Oj Monika, weź się za siebie, bo ten wspaniały człowek cię niedługo zostawi..-Szepnęłam sama do siebie i obmyłam twarz wodą. 
Po cichu wyszłam z sypialni Zayna i poszłam na dół. Po drodze zauważyłam kalendarz.
-To już dziś ..
Tak .. rocznica śmierci rodziców. To już trzeci rok. To straszne .. powróciły wszystkie wspomnienia sprzed roku, sprzed dwóch i trzech lat.
Choć było bardzo wcześnie to nie mogłam czekać, ubrałam płaszcz i buty i wyszłam z domu. Kierowałam się w stronę cmentarza.


*Zayn*
-Aa! 
Dziwny a zarazem straszny sen nie pozwolił mi długo spać. Właśnie chciałem spojrzeć na Monikę jak śpi, ale ku mojemu zdziwieniu nie było jej tam. Sprawdziłem w łazience, w jej pokoju, na dole, pobudziłem chłopaków. Nigdzie jej nie było.. 
Bardzo się bałem.. To dziwne, ale mój sen się sprawdzał. 
"Moniki nigdzie nie ma, przepadła. Po kilku dniach znajdują ją ..." -NIE! NIE! NIE!
-Zayn, może po prostu do niej zadzwoń ? -Z zamyślenia wyrwał mnie Liam.
-Dobra. -Wyszukałem kontaktu i czekałem aż odbierze. 
"Tu Monika Goldberg, zostaw wiadomość, a napewno oddzwonię" 
-Kurwa! Jeszcze raz. -W myślach błagałem by odebrała.
-Tak? -Poczułem ulgę, odebrała.
-Moniś! Gdzie ty jesteś?
-Na cmentarzu .. To już trzy lata..
-Dobrze, czekaj, zaraz tam będę.
Rozłączyłem się i pognałem do samochodu. 
10 minut później byłem już na miejscu. Monika siedziała skulona przy grobie.
-Kochanie..-Usiadłem obok niej o objąłem.
-Jak szybko to zleciało ..W takich chwilach zastanawiałam się czemu tak się musiało stać ..Chociaż gdyby nie te wydarzenia,  to nie poznałabym Nialla .. Wszystko byłoby zupełnie inaczej ..
-Ale jest tak, jak jest. W pewnym sensie się cieszę, bo mam ciebie. - Wtuleni w siebie siedzieliśmy tam kilka godzin. W końcu zaczęło się ściemniać i robić chłodno.
-Wracajmy do domu.
W samochodzie panowała cisza. Monika usnęła. 
Pod domem wyniosłem ją z auta , wprost na górę do jej łóżka. Sam także poszedłem do siebie. Leżałem dosyć długo na łóżku i biłem się z myślami. Nie wiedziałem ile czasu tak już siedzę, ale po pewnym czasie ktoś zapukał do moich drzwi. Spojrzałem na zegarek. 3 w nocy. 
-Proszę.
To była Monika.
-Nie potrafię usnąć. Mogę z tobą? 
-Choodź skarbie. -Zrobiłem jej miejsce na łóżku i położyła się przytulając się do mnie. 
Po raz kolejny zacząłem myśleć o nas, zdałem sobie sprawę z tego, że za tydzień minie rok odkąd to my jesteśmy razem..Kilka chwil obserwowałem jak zasypia, aż sam poległem.








______________________________________
Jak ja Was przepraszam, że tak mi nic nie wychodzi -.-
Facepalm .. :c
Coś wam się nie podoba, jakieś uwagi to piszcie :3
Jeśli choć trochę nie zepsułam tego rozdziału .. najlepiej, wyraźcie swoją opinię :>
Dziękuję i przepraszam :*


I wyrazy uznania, dla KLAUDII BARTOS za to , że sprawdza moje błędy i potrafi ochrzanić : D i że chce jej się wgl to czytać, przed wami :*

poniedziałek, 9 lipca 2012

Rozdział 9


Z każdą chwilą coraz bardziej się bałam, to było takie mało realistyczne ..
Wychodząc z domu widziałam łzy w oczach chłopców, smutek i strach u Zayna.
-Kochanie, będzie dobrze. - Uśmiechnęłam się do niego i pogładziłam jego policzek ręką.
Stres go wykańczał.
Do lekarza było kilka minut drogi, postanowiliśmy się przejść.
Razem trzymając się za ręce szliśmy przed siebie. Każde z nas pogrążało się w rozmyślaniu. Spotkanie kilku fanów było dla niego wytchnieniem. Widziałam ten błysk w oku. To było coś co kochał. 
Przed bramą przychodzni zatrzymaliśmy się.
-Kochanie, a co jeśli nie będzie szans ?
-Nawet tak nie mów! Ja nie chcę cię stracić! Chcę urodzić dla ciebie dzieci, czy tego chcesz, czy nie! A więc proszę, zamknij się.
Spojrzał mi w oczy i przytulił. Weszliśmy do środka. Urządzone było nowocześnie i stylowo. Zayn zapukał do drzwi i wszedł do gabinetu. Czekałam na niego w holu. 
Bardzo się denerwowałam.


*Zayn*
Wszedłem do gabinetu bardzo zdenerwowany.
-Oo..-Lekarz podniósł wzrok znad kart. - Pan Malik, witam. Proszę usiąść.
-Dzień dobry. -Siadłem .. i czekałem.
-Mam dla pana , jak sądzę dobre wieści.
-Tak ?! - Od razu poczułem ulgę, wiedziałem, że od tej pory będzie dobrze.
-Jest mi bardzo przykro z powodu takiego, że popełniliśmy błąd. Mamy nowego kolegę w naszym zespole i jeszcze niezbyt sobie radzi w laboratorium. Po prostu popełnił błąd. Nie ma pan żadnych komórek rakowych. Jest pan zdrowy. 
Zatkało mnie. Byłem trochę zły, ale też cieszyłem się jak cholera.
Złość na głupiego kolegę z laboratorium była niczym w porównaniu z tym czego doświadczyłem. Prawdziwej miłości. Pomimo tego, że niby byłem chory, Monika mnie nie zostawiła. Nie uciekła. Od tamtej chwili już na pewno wiedziałem, że ona jest tą jedyną.
-D-dziękuję.. hah.... hahahah .. -Zacząłem wprost skakać z radości, rzuciłem się na mojego lekarza i go uścisnąłem. Byłem strasznie szczęśliwy.


*Monika*
Z gabinetu dobiegało coś w formie płaczu. Tak bynajmniej zrozumiałam. Zaczęłam płakać. Musiało być poważnie.
Zayn wyszedł z gabinetu bardzo szczęśliwy.
-Moniś?! - Uklęknął przy mnie. - Czemu płaczesz?!
-T-ty płakałeś? Coś jest nie tak ?
-Niee! Jest wszystko w najlepszym porządku, nic nie ma, jestem cholernie zdrowy i mega cholernie szczęśliwy! 
Zaczęłam się śmiać. Zayn wziął mnie na ręce i okręcił kilka razy wkoło obdarzając namiętnym pocałunkiem.
-Teraz może być tylko lepiej.
Uśmiechnęłam się do niego i czule pocałowałam w czoło.
-Pora iść do domu.


*Zayn*
Weszliśmy do domu. Z pozoru smutni.
-Zayn? - Harry odezwał się pierwszy.
-Chłopaki ... jak wam to powiedzieć ..-Zacząłem teatralnie załamanym głosem.- to trudne ..ale ..
-Powiedz wreszcie!
-Niall zeżarł pól zawartości lodówki, mów do zje całą resztę!
-No kurwa, co ja wam mogę powiedzieć? JESTEM ZDROWY!
Cała czwórka rzuciła się na mnie z radości. Wygłupialiśmy się kilka minut. Radości nie było końca. 
-Ja wiedziałem, że będzie dobrze, mówiłem od początku!
-Ale jednak z nerwów opróżniłeś lodówkę? - Liam zrobił przebiegłą minę.
-Niee.. głodny byłem.
Wszyscy zaczęliśmy się śmiać. By poświętować poszliśmy do clubu całą szóstką.






__________________________________________
Tak, krótki. Jak każdy.
Mam nadzieję, że się podoba i czytacie bo mam inne wrażenie .. Udzielajcie się, bo rozumiem przez ten brak komentarzy, że wgl nie czytacie ..:C


Jeszcze coś :d
Lubicie jak piszę  ? : D
Zapraszam tu : http://www.facebook.com/LiamPayneZawszeSpoko i tu : http://www.facebook.com/MojeZycieNazywaSieOneDirection
Fanpage na których jestem ;) Mam nadzieję, że obserwujecie ;d
na tym pierwszym podpisuję się "Młoda", a na tym drugim "Bicz" :)


Życzę fajnej reszty wakacji <3
Niedługo coś dodam, o ile bd conajmniej 20 komentarzy .. hohoh :d czyli nigdy :d
czee ;)

środa, 4 lipca 2012

Rozdział 8


Miałam tą kartkę w ręce, czytałam ją kilka razy, ale za żadnym nie docierało do mnie to co było na niej zawarte.
"Nadmiar komórek nowotworowych ..."
-"Co? To niemozliwe!" -Myślałam, że to żart. Nic do mnie nie docierało, ale jednak.
Zayn właśnie wszedł do pokoju i zobaczył mnie siedzącą na łóżku z kartką w ręce.
-Monika!!
Zaczęłam płakać.
-Z..Zayn .. jak .. jak to możliwe? Co?
-Jakim prawem grzebałaś mi w rzeczach?! - Mój ukochany był na mnie zły, ale widziałam, że ledwo powstrzymuje łzy.
-Leżało pod poduszką! Ale to teraz nie ma znaczenia! Jak mogłeś mnie oszukać?! Czemu mi nic nie powiedziałeś?! -Łzy cisnęły mi się do oczu coraz szybciej.
-Chciałem uniknąć właśnie tego! Użalania się, współczucia i płaczu! Mam szansę żyć, rozumiesz?! Mam ją i nie chcę zaprzepaścić, bo mam ciebie! Mam dla kogo żyć! Gdybym powiedział nie mógłbym normalnie funkcjonować. Chciałem się pozbyć tego cholerstwa jak najszybciej. -Jego ton głosu był coraz spokojniejszy, usiadł obok mnie i objął ręką.
-Wiesz, że nigdy bym cię nie zostawiła.. Wiesz że bym ci pomogła..
-Wiem kochanie i przepraszam. 
-Będziemy żyć normalnie, wyleczysz się i powróci nasze dawne, wspaniałe życie.
Pocałował mnie w czoło i siedzieliśmy razem chwilę, wylewając łzy.
Ciszę przerwał dzwięk sms-a.
-To mój lekarz, mam wizytę za trzy godziny.
-Pójdziemy razem.
-Moniś, nie musisz, poradzę sobie.
-Chciałeś powiedzieć PORADZIMY! - Uśmiechnęłam się do niego i złożyłam czułego buziaka na ustach.


*Godzinę później*
Od kilku minut siedzieliśmy na dole z chłopcami. Ja na kolanach Zayna w fotelu, a reszta na kanapie naprzeciwko oglądając TV.
-Chłopcy ..-Zaczęłam, ale nie wiedziałam jak skończyć.
-Ta ? -Odpowiedzieli, ale żaden z nich nie raczył na mnie spojrzeć.
-Chcemy wam coś powiedzieć..
-Zonika is real. - Żart Louisa rozbawił chłopców do łez.
Cztery pary oczu skierowały się na nas.
-Tylko mi nie mów, że jesteś w ciąży..-Liam spojrzał z grobową miną na nas dwoje.
-Nieee! Ogłupiałeś ? W moim wieku ?
Nasze żarty przerwał Zayn.
-JESTEM CHORY! - Jeszcze nigdy nie widziałam go tak zdenerwowanego.
-Leki są w apteczce ..
-Nie tak! -Spojrzał po chłopcach, nie mówiąc nic. - Mam, a raczej mogę mieć raka .. Chciałem być z wami szczery, bo dzięki wam potrafię żyć i byłbym nie fair .. zresztą byłem, ale teraz zrozumiałem .. Nauczyłem się cieszyć z tego co mam, a ja mam was i wiem, że pokonam to cholerstwo!
Widać było, że chłopców zamurowało. Nie wiedzieli co powiedzieć.
-Nie jest źle, poradzimy sobie. -Liam wstał a za nim cała reszta, podeszli do nas i przytulili.
-To znaczy mieć prawdziwych przyjaciół. - Zaśmiałam się tak jak reszta i kilka minut spędziliśmy wesoło. Aż do wyjścia do lekarza.






______________________________________
Krótki, tak wiem ..
nie mam weny .. nie chce mi się pisać ..ogólnie chyba zakończę to opowiadanie .. 
Jeśli chcecie dalsze rozdziały to pomóżcie mi wymyślić kolejny ..-.-
Dziękuję za uwagę, dobranoc. :)

poniedziałek, 2 lipca 2012

Ode mnie - do Was

Cześć :)
Zastanawia mnie to czy jest sens prowadzić tego bloga, mało osób czyta i nie wydaje mi się, by was się podobało :c
A szkoda .. bo ja liczyłabym na to, byście czytali, a nie na to by wejść skomentować byle jak i po prostu wyjść :c
Dlatego stworzyłam ankietę, liczę na szczere odpowiedzi :)
W Directioners siła :)
Nowy rozdział postaram się dodać jutro, góra po jutrze jeśli będzie więcej niż 10 komentarzy pod rozdziałem 7 :)
Dziękuję za uwagę, dobranoc :)

piątek, 29 czerwca 2012

Rozdział 7


-KOCHAM CIĘ KURWA! - usłyszałam głośny krzyk Zayna i kolejne łzy poleciały mi po policzku.
-Ja też cię kocham. - wyszeptałam sama do siebie.
Wstałam z łóżka i lekko uchyliłam drzwi. Słyszałam tylko urywki słów Zayna.
-..ja.. Ona jest moim powietrzem.. Czemu zawsze muszę zjebać to co moze być czymś ważnym?
Zayn. Mój Zayn Płakał.
Zamknęłam drzwi i powróciłam na łóżko. Zaczęłam myśleć nad tym "co by było gdyby..?". Tysiące myśli, a ani jednego rozwiązania. 
"Zawsze kieruj się językiem serca, ono nam powie czy warto." - Przypomniały mi się słowa Mamy. - "Warto" - Pomyślałam i wstałam ruszając do drzwi. 
Na korytarzu nie było nikogo. Z pokoju Zayna dobiegał dzwięk muzyki. Podeszłam i zapukałam. Nic. Zapukałam jeszcze raz. Nic. Tak więc nacisnęłam klamkę i weszłam do środka. Zayn siedział na parapecie. Spojrzał na mnie i znów odwrócił wzrok.
-Powinniśmy porozmawiać.
-O czym? Że powinieniem dać sobie spokój? Też to wiem .. ale nie potrafię..
Stałąm i patrzyłam na niego ze łzami w oczach.
-Zayn ja..
-Tak wiem.. nie czujesz tego co ja..
-Skąd ta pewność?
-A co? Może jest inaczej.. - Zaśmiał się drwiąco.
-TAK! jest inaczej!
Spojrzał na mnie wyczekująco.
-Kocham Cię Zayn. .. Kocham Cię.
Stałam bez ruchu patrząc mu w oczy. Wstał i podszedł do mnie. Jego dłonie zatopiły się w moich włosach, a nasze usta złączyły się.
-Kocham Cię, mała. - Szepnął mi do ucha i jego usta zaczęły pieścić moją szyję.


*Kilka dni później*
Tego dnia wstałam bardzo wcześnie. Szybko się umyłam i pognałam na dół do kuchni przygotować chłopcom śniadanie.
Wstawiłam wodę na herbatę i zaczęłam smażyć omlety.
Cała czwórka zeszła się po dziewiątej, a Zayn jeszcze spał.
-Ooo.. Widok Moniki w kuchni .. bezcenny. - Louis zaśmiał się i tak jak pozostałą trójka siadł do stołu.
-Smacznego chłopcy.
Wzięłam tacę ze śniadaniem dla Zayna i pognałam na górę. Cicho otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Usiadłam na łóżku obok mojego mulata, czekając aż wstanie. 
Zayn przebudził się.
-Cześć śpiochu. -Uśmiechnęłam się do niego i pocałowałąm w czoło.
-Cześć piękna. - Odpowiedział na uśmiech i objął moje ciało ręką. - Mmm.. jak pięknie pachnie, ale najpierw daj mi się sobą nacieszyć.
Odstawił tacę na stolik i zaczał mnie całować. Wygupialiśmy się na łóżku kilka minut, po czym w ciszy zjedliśmy śniadanie. W pewnej chwili spojrzał mi w oczy i wyszeptał "kocham Cię".
Uśmiechnęłam się, a on pocałował mnie w czoło.
-Czas zacząć dzień. -wstał z łóżka i poszedł do łazienki.
Też wstałam i zaczęłam ścielać jego łóżko. Podniosłam poduszkę, by ją otrzepać i znalazłam tam kartkę. Rozwinęłam ją i się zdziwiłam. Wyniki badań lekarskich. Ale nie zwykłych badań alergologicznych, ale badań onkologicznych.




___________________________________
Wiem, że bardzo krótki, wiesz i przepraszam.
Tyle zdołałam wymyślić.
Obiecuję dłuższe! <3
Mam nadzieję, że się wam spodoba . :*
Dziękuję tym którzy to czytają, że jeszcze się nie zanudzili :*
Chwała wam za to :D

niedziela, 24 czerwca 2012

Rozdział 6


Wpadłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Zaczęłam Płakać.
Leżałam tak kilka minut, aż usłyszałam delikatne pukanie do drzwi. Nie odezwałam się, nadal leżałam. Drzwi się otworzyły i bez słowa ktoś wszedł do mojego pokoju.
Usiadł na łóżku i zaczął głaskać mnie po głowie. Otarłam łzy i odwróciłam głowę. Zayn.
-Kłamałem.
Nagle gwałtownie wstał i wyszedł. Nie wiedziałam co mam o tym myśleć..Bałam się prawdy.. Sama nie wiedziałam co mam myśleć o sobie, bo przecież to, że odwzajemniłam jego pocałunek to nie przypadek, prawda ?


*Zayn*
Jak szybko wybiegłem z jej pokoju, tak szybko znalazłem się u siebie.
-KURWA!
Słowa wyrywały się ze mnie tak po prostu. Gardziłem sobą za to w jaki sposób chciałem pokazać Monice uczucia.. To nie byle kto, kogo można od tak całować.. To Monika..


*Monika*
Ranek nastał za szybko. Niewyspana, ale upłakana pognałam do łazienki. Umyłam się, ubrałam i poszłam na śniadanie. Louis, Liam, Harry i Niall siedzieli lekko skacowani przy stole jedząc zapiekanki.
-Cześć mała. -Louis uśmiechnął się i wysunął krzesełko obok siebie, robiąc gest ręką bym usiadła.
-Cześć. -Uśmiechnęłam się od niechcenia i usiadłam dając Louisowi buziaka w policzek.
Napiłam się łyk kawy Harrego i zabrałam się za jedzenie śniadania.
Do kuchni wszedł Zayn. Burknął pod nosem 'dzień dobry' i nie spogladając na mnie zrobił sobie kawę.
-No ptaszkii..-Zaczął Harry. -Upojna noc ? Hmmn?
Nic nie powiedziałam tylko odeszłam od stołu i poszłam do siebie.
Usiadłam na łóżku i wzięłam laptopa do ręki. Przegladałam twittera, gdy najechałam na post Zayna :
"Kocham Cię jak powietrze, jak dziurę w starym swetrze, jak drzewo na polanie, po prostu kocham Cię, kochanie.. I choć uważasz to za niemożliwe, to uczucie jest prawdziwe.." .
Łza poleciała mi po policzku..
Dodałam szybki komentarz "Może jej za dobrze nie znasz.. może ona też to czuje ? Świat jest wielką zagadką .. "
Wyłączyłam twittera i choć był ranek, musiałam odespać nieprzespaną noc.


*Zayn*
Nie miałem humoru.. znów.
Zrobiłem sobie kawe i poszedłem do siebie. Włączyłem twittera i przeglądałem powiadomienia, zauważyłem, że Monika skomentowała mój status.
"Może jej za dobrze nie znasz.. może ona też to czuje ? Świat jest wielką zagadką .. "
Uśmiechnąłem się sam do siebie .
-KOCHAM CIĘ, KURWA! - wydarłem się na cały dom i nie zaprzeczając .. Monika to słyszała.




_____________________________


Wiem , że trochę krótki :c
Już niedługo będą dłuższe. ;)
Podoba się ?
Macie jakieś pomysły na dalsze wątki ? :d

piątek, 15 czerwca 2012

Rozdział 5


-Idę pod prysznic. Zróbcie mi herbatki biczys. -Spojrzałam w stronę Larrego prosząco i poszłam na górę.
Wpadłam do swojego pokoju po kosmetyki i poszłam do łazienki.
Otworzyłam drzwi, a przedemną ukazał się.. nagi Zayn!
-Aaaa! -krzyknęliśmy oboje.
Zamknęłam oczy, a on zasłonił się ręcznikiem.
-Prze..przepraszam.. Nie wiedziałam. Pukałam ale..
-Spoko, spoko. Korzystaj, ja wychodzę.
-Ok.
Po chwili, gdy już zostałam sama weszłam pod prysznic i pozwoliłam by chłodna woda leciała po moim ciele.
Godzinę później już ogarnięta poszłam na dół. Harry, Lou, Niall, Zayn i Liam siedzieli przy kuchennym stole i grali w pokera.
-Mogę się dołączyć ? 
Pięć par oczu powędrowało na mnie.
-Jasne. - Odparł Niall. Zdziwiło mnie to, no ale ok.
Usiadłam między Zaynem a Niallem.
Gra toczyła się całkiem nieźle, choć najgorsze było to, że graliśmy w .. rozbieranego pokera. Przegrywał Zayn. Po raz kolejny miał złe karty, a został w samych bokserkach.
-Nieee! Nie ściągaj tego.. Już się dzisiaj napatrzyłam.
Cała czwórka - Niall, Harry, Liam i Lou spojrzeli na mnie zdziwieni, a ja poczułam, że się czerwienię.
-Yyyy... to znaczy.. Gramy dalej ?
Spojrzałam na Nialla, po którym było widać złość, ale nic nie powiedział.
Jeszcze pół godziny graliśmy w ciszy, a potem każdy się rozszedł do siebie.
Ubrana w pidżamy leżałam na łóżku i przeglądałam tt.
Nagle ktoś zapukał do drzwi.
-Proszęę.
Nie odrywając wzroku od komputera siedziłam, a ktoś usiadł na moim łóżku. 
Podniosłam wzrok i ujrzałam Nialla.
-Cześć Moniś. - uśmiechnął się. - Możemy pogadać ?
Zamknęłam klapę laptopa i się wyprostowałam. 
-Powinniśmy.
-Mogę zacząć ? - Skinęłam głową. - Rozumiem czemu to się tak potoczyło. Nie mam żalu do ciebie i Zayna. Rozumiem. Ale pamiętaj, że kocham cię nie jako dziewczynę, ale zawsze będę cię kochał jak siostrę i jako starszy brat zawsze będę cię chronił. 
Miałem dość tych cichych dni. Już wiem dlaczego miłość w przyjaźni niszczy wszystko, a ja tego nie chce. Póki nie jest za późno, chcę by nasze relacje pozostały takie jak były gdy się poznaliśmy, gdy z nami zamieszkałaś.. Rozumiesz? Nie chcę tego niszczyć. Zrozumiałem, że nie darzę do ciebie takiej miłości jaką chłopak darzy dziewczynę, to nie jest to. Jeszcze muszę czekać na tę jedyną. A jak na razie mam wspaniałą siostrę.
Czułam jak łzy napływają mi do oczu, ale nie chciałam płakać.
-Niall, źle to zrozumiałeś, nie ma nic między mną a Zaynem, po prostu głupie wydarzenie i tyle. I chcę ci powiedzieć, że ci dziękuję. Kocham cię braciszku.
Łza poleciała mi po policzku, a Niall uśmiechnął się i mnie objął. Siedzieliśmy tak kilka godzin, aż usnęłam.


Kolejny dzień zaczął się od spceru. Całą szóstką wędrowaliśmy przez ulice Londynu. 
Nie obyło się od autografów, zdjęć, paparazzich. Przywykłam do tego w ciągu tych dwóch lat. Byłam już rozpoznawana jako "Monika Goldberg - dziesiąty członek One Direction" Hahahaha.
-Chodźmy do restauracji!
-Nialler, jedliśmy kilka minut temu. Idziemy dalej.
Po drodze wstąpiliśmy do kilku sklepów po drobne zakupy.
W końcu nadeszła 18.00, a my nadal włóczyliśmy się po ulicach.
-Może wpadniemy do jakiegoś klubu ? -zaproponował Harry.
-Dobry pomysł, idziemy!
Całą szóstką powędrowaliśmy do domu zostawić zakupy i się ogarnąć. 
O 20:00 byliśmy pod klubem.
-Bawmy się! -Dobry humor nie opuszczał Larrego, który powędrował gdzieś koło baru.
-Potańczymy ?
Razem z Zaynem wyruszyłam na parkiet. Bawiliśmy się kilka godzin. Ani ja, ani Liam nie piliśmy. Larry zerżnął się jak świnia, a Niall i Zayn kulturalnie po piwie.
Kolejna godzina zabawy mijała. Nagle puszczono coś w miarę wolnego, a Zayn mnie poprosił do tańca.
Wtuliłam się w jego męskie ramiona i odpłynęłam. Pozwoliłam by prowadził. Przy barze cała pozostała czwórka patrzyła na nas i się uśmiechała, a Niall puścił do mnie oko.
-Moniś.. Dobrze się czujesz?
-Takk.. czemu pytasz ?
-Jesteś jakaś.. smutna ?
-Eee.. wydaje ci się.
Spojrzał mi głęboko w oczy, nasze twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów.
Swoim nosem otarł o mój policzek. Nagle nasze usta złączyły się. Wtulona w niego oddawałam się pocałunkom. Gdy ta chwila minęła spojrzałam mu głęboko w oczy. 
Widać w nich było łzy. A gdy odwróciłam wzrok na chłopców Nialler cieszył się jak głupi, a reszta wznosiła toast.
-Zayn.. Ja nie wiem, czy powinniśmy ..-byłam zakłopotana.. nie wiedziałam co robić. 
Od tak nagle mielibyśmy być parą i żyć długo i szczęśliwie? A on nagle powie mi, że mnie kocha, ale bał się powiedzieć ? Bicz, plis..
-Wiem.. przepraszam.. po prostu.. jesteś taka piękna, mądra.. Ja..  nie mogłem tego opanować.
-Rozumiem.. zapomnijmy.. - uśmiechnęłam sie po przyjacielsku.
Poszliśmy do reszty. W końcy wróciliśmy do domu.




_________________________
Podoba się ?
Mam do was prośbę, jeśli możecie rozreklamujcie mój blog. :3
I przepraszam za długą nieobecność, ale nauka.. :x
KOMENTUUJCIEE jeśli wam się chce :D
Czekajcie na następny rozdział :D
Czee <3

piątek, 8 czerwca 2012

Rozdział 4.


-Too.. ja chyba też już pójdę.
Nie zastanawiając się długo wstałam z kanapy i ruszyłam do wyjścia.
-Czekaj! Ja.. ja muszę z tobą porozmawiać..
-Co się dzieje Niall?
Byłam zszokowana i nie wiedziałam czego się spodziewać.
-Hmm..Jak tu zacząć? Nie chcę owijać w bawełne jak na tych amerykańskich filmach, więc powiem to od razu.. Kocham cię Monika. Ten rok odkąd tu jesteś był najlepszym czasem w moim życiu. Byłem szczęśliwszy, weselszy.. Zawsze podczas koncertów patrzyłem na tłum fanek i zastanawiałem się czy tam jest moja przyszła żona.. Teraz wiem, że źle szukałem.. Nawet jeśli ty nie czujesz tego co ja, to pamiętaj, że ja to czuję do ciebie. -Spojrzał mi głęboko w oczy, lecz po kilku sekundach opuścił wzrok i wyszedł.
Zostałam sama. Usiadłam na kanapę i pogrążyłąm się w myślach.. "Niall mnie kocha.." . To było coś dziwnego. Wstałam i pokierowałam się do kuchni. Otworzyłam lodówkę i wyciągnęłam sok pomarańczowy. Piłam, ale każdy łyk wydawał mi się gorzki.
Ruszyłąm na górę. Weszłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Zasnęłam.


*Niall*
Byłem zmieszany. Odważyłem się powiedzieć prawdę, ale bałem się jej reakcji i wyszedłem. Kierowałem się do siebie, a tam rzuciłem się na łóżko. Nie wiedziałem jak spojrzę jej teraz w oczy. Długo myślałem, ale zmęczenie wygrało i usnąłem.


*Rano - Monika*
Wstałam o 8.00. Nie mogłam spać. W snach dominowało wyznanie Nialla.
Otrząsnęłam się i poszłam pod prysznic. Zimna woda mnie orzeźwiła. Uczesałam niedbałego koka, ubrałam zwiewną bluzkę i poszłam coś zjeść.
Lilo już buszował w kuchni.
-Cześć chłopcy. - Uśmiechnęłam się od niechcenia.
-Ojj.. noc chyba nie za fajna. - Lou miał bystre oko, jednakże podszedł do mnie i dał mi buziaka w policzek.
-Mhm.. Co serwujecie?
-Jajecznica Dadiego. Takiej nie jadłaś. Hahah.
-Super.
Podeszłam do kuchenki gazowej i wstawiłam wodę na herbatkę. Ruszyłam w stronę szafki, gdy zza drzwi wyłonił się Niall. Spojrzał na mnie i odwrócił wzrok.
-Cześć. -Powiedział krótko i więcej w ciągu dnia się nie odezwał.
Chwilę później do kuchni wpadł Zarry.
-Szemanko! -Harremu na twarz pojawił się wielki banan. - Co wy? Nie w humorze?
-No comment, please. -Spojrzałam na Nialla i wyszłam z kuchni.
-Co jej?
-Nie czepiaj się. Każdy ma złe dni. -Liam stanął w mojej obronie.
-Ok, ok. Głodny jestem.
Więcej nikt nie rozmawiał o moich "nastrojach" .Wróciłam do chłopców, zjadłam śniadanie i resztę dnia spędziłam w swoim pokoju.


*3 dni później*
Biegłam. Poranny jogging zaczął się w miarę dobrze. Za mną Larry lekko bez formy, ale nadążali.
-No chłopcy. Przerwa.Lekko zdyszana opadłam na ławkę w parku, ale po chwili wstałam i zaczęłam się rozciągać.
-Ni e ee ma siły.. - Harry ledwo dyszał. Położył się na trawniku i wtulił się w jego mokre od deszczu zakamarki.
-Chłopcy.. mogę z wami pogadać na temat Nialla? - kiedyś to musiało nastąpić, wolałam wcześniej.
-Konkretnie?
-Konkretnie to, że dziwnie się zachowuje. Zauważyliście?
-Jak każdy zakochany.
Zamarłam. Jednak wiedzieli. Harry spoglądał na mnie znacząco. Nie wiedziałam o co mu chodzi..Wyglądał na .. złego.
-Monika, ja wiem, że on się w tobie zakochał. To widać jak na ciebie patrzy.. Ty na niego raczej mało.. - Harry zaśmiał się drwiąco.
-Ha ha. Zabawne. - wykrzywiłam twarz w grymas i na następne 5 minut rozmowa była zakończona. Wróciliśmy do domu.


_______________________________
Trochę beznadziejny.. Nie wiem co pisać.. Nie mam pomysłów.-.-
Wiem, że krótko piszę. Chce kto podrzucić pomysły na dalsze części?
Piszcie w komentarzach lub na gg :7638871


I mam dla was coś jeszcze. Ktoś mnie poprosił bym wstawiła "prawdopodobne" zdjęcie bohaterki.
Mogę dodać. Chłopcy wiecie jak wyglądają, to macie Monikę :
;)
Zdjęcie z internetu jak coś :d

wtorek, 5 czerwca 2012

Rozdział 3


-To co robimy ? _spytał wesoło Zayn piątkę osób wylegujących się na kanapie przed TV.
-Człowieku! Mamy melanżyk. -Harremu jak zwykle się nic nie chciało. Wolał siedzieć i nic nie robić.
-Harry! Rusz dupe! Idziemy na zakupy, w lodówce nic nie ma.
-Ale Moniś, nie wolisz odpocząć ?
-A ty wolisz głodować?
No i wyszło na moje. Po chwili byliśmy w drodze do Tesco.

*w sklepie*
Gdy tylko drzwi się rozsunęły chłopcy wbiegli tam jak dzicz. Każdy wziął wózek i kupował co chciał.
Zayn dział kosmetyczno-pielęgnacyjny, Hary dział zwierzęcy(karma dla kotów, oczywiście), Louis dział warzywny, Liam dział z zabawkami, a Horanek i ja dział z żywnością.
-Horan! Opanuj się, wystarczyć powinno przynajmniej na tydzień, a nie na rok! Sklepów nie likwidują, opanuj się z tą zakupomanią!
-Na tydzień?! Na rok?! Przecież to na dzisiaj będzie! 
-Człowieku.. - wzdychnęłam sobie, ale nic więcej nie powiedziałam. - Chodź, poszukamy chłopców.
Znaleźliśmy zguby i wszyscy razem z pełnymi siatkami zakupów wyruszyliśmy do domu.

*w domu*
-Uff..-opadłam na kanapę ze zmęczenia. Zakupy z piątką dzieciaków dają w kość. - Mam dość. Co dziś ROBICIE na obiad?
-MY? - cała piątka się wzdrygnęła z przerażenia. Ich możliwoście kulinarne ograniczały się do naleśników na śniadanie.
-Kochana moja, mieszkasz z nami już ponad pół roku, a nie wiesz do jakiego stopnia możemy cię rozpieszczać? - zaśmiał się Harry.
-Hahaha.. Tak, tak. -pokazałam mu język i ruszyłam w stronę kuchni.
Nasza "uczta" rozpoczęła się od spaghetti, kończąc na sorbecie truskawkowym.
-Ejj! Może zrobimy mały "festiwal filmowy" ?
-Kolejny jakże zacny pomysł Louisie. Szukajcie filmu, zrobię popcorn.
-Pomoge ci Monia. -Niall zerwał się z fotela i poszedł za mną.
-To do roboty. Weź olej.
-Monika..Mogę zadać ci pytanie?
Spojrzałam na niego pytająco.
-Noo..tak.
-Kim ja dla ciebie jestem?
-Moim najlepszym przyjacielem, tak jak Lou, Hazza, Zayn i Liam.
-Bo wiesz, że ..
-CHODZCIE! Jest film! - krzyczał z drugiego pokoju Zayn.
-IDZIEMY JUŻ! - odkrzyknęłam i wyszłam z kuchni zostawiając Nialla.

*Niall*
"Znowu! Znowu jej nie powiedziałem prawdy! Czemu jestem taki głupi?! Znam ją tyle czasu, wiem o niej tak dużo.. jest ładna, mądra..właśnie..mądra, to na co ja liczę? Że na mnie spojrzy? Szalg!"

*Monika*
Film oczywiście na poziomie tych idiotów. "American Pie" forever.
-Aaaa! -Zayn zaczął się rozciągać na kanapie zabierając miejsce. -Idę spać. Dobranoc.
-Dobranoc.
-Dobranoc, też idę.
-Me too.
-Mhm. Idziemy.
Zayn, Liam, Harry i Louis wyszli z pokoju.
Zostałam tylko ja i Niall.


------------------------------
Taki dłuższy troszkę. :d
Podoba się? Mi jakoś nie.. -.-
Pisać dalej? ;)