Miałam tą kartkę w ręce, czytałam ją kilka razy, ale za żadnym nie docierało do mnie to co było na niej zawarte.
"Nadmiar komórek nowotworowych ..."
-"Co? To niemozliwe!" -Myślałam, że to żart. Nic do mnie nie docierało, ale jednak.
Zayn właśnie wszedł do pokoju i zobaczył mnie siedzącą na łóżku z kartką w ręce.
-Monika!!
Zaczęłam płakać.
-Z..Zayn .. jak .. jak to możliwe? Co?
-Jakim prawem grzebałaś mi w rzeczach?! - Mój ukochany był na mnie zły, ale widziałam, że ledwo powstrzymuje łzy.
-Leżało pod poduszką! Ale to teraz nie ma znaczenia! Jak mogłeś mnie oszukać?! Czemu mi nic nie powiedziałeś?! -Łzy cisnęły mi się do oczu coraz szybciej.
-Chciałem uniknąć właśnie tego! Użalania się, współczucia i płaczu! Mam szansę żyć, rozumiesz?! Mam ją i nie chcę zaprzepaścić, bo mam ciebie! Mam dla kogo żyć! Gdybym powiedział nie mógłbym normalnie funkcjonować. Chciałem się pozbyć tego cholerstwa jak najszybciej. -Jego ton głosu był coraz spokojniejszy, usiadł obok mnie i objął ręką.
-Wiesz, że nigdy bym cię nie zostawiła.. Wiesz że bym ci pomogła..
-Wiem kochanie i przepraszam.
-Będziemy żyć normalnie, wyleczysz się i powróci nasze dawne, wspaniałe życie.
Pocałował mnie w czoło i siedzieliśmy razem chwilę, wylewając łzy.
Ciszę przerwał dzwięk sms-a.
-To mój lekarz, mam wizytę za trzy godziny.
-Pójdziemy razem.
-Moniś, nie musisz, poradzę sobie.
-Chciałeś powiedzieć PORADZIMY! - Uśmiechnęłam się do niego i złożyłam czułego buziaka na ustach.
*Godzinę później*
Od kilku minut siedzieliśmy na dole z chłopcami. Ja na kolanach Zayna w fotelu, a reszta na kanapie naprzeciwko oglądając TV.
-Chłopcy ..-Zaczęłam, ale nie wiedziałam jak skończyć.
-Ta ? -Odpowiedzieli, ale żaden z nich nie raczył na mnie spojrzeć.
-Chcemy wam coś powiedzieć..
-Zonika is real. - Żart Louisa rozbawił chłopców do łez.
Cztery pary oczu skierowały się na nas.
-Tylko mi nie mów, że jesteś w ciąży..-Liam spojrzał z grobową miną na nas dwoje.
-Nieee! Ogłupiałeś ? W moim wieku ?
Nasze żarty przerwał Zayn.
-JESTEM CHORY! - Jeszcze nigdy nie widziałam go tak zdenerwowanego.
-Leki są w apteczce ..
-Nie tak! -Spojrzał po chłopcach, nie mówiąc nic. - Mam, a raczej mogę mieć raka .. Chciałem być z wami szczery, bo dzięki wam potrafię żyć i byłbym nie fair .. zresztą byłem, ale teraz zrozumiałem .. Nauczyłem się cieszyć z tego co mam, a ja mam was i wiem, że pokonam to cholerstwo!
Widać było, że chłopców zamurowało. Nie wiedzieli co powiedzieć.
-Nie jest źle, poradzimy sobie. -Liam wstał a za nim cała reszta, podeszli do nas i przytulili.
-To znaczy mieć prawdziwych przyjaciół. - Zaśmiałam się tak jak reszta i kilka minut spędziliśmy wesoło. Aż do wyjścia do lekarza.
______________________________________
Krótki, tak wiem ..
nie mam weny .. nie chce mi się pisać ..ogólnie chyba zakończę to opowiadanie ..
Jeśli chcecie dalsze rozdziały to pomóżcie mi wymyślić kolejny ..-.-
Dziękuję za uwagę, dobranoc. :)
Super kocham twojego bloga <333
OdpowiedzUsuńCudowny jest ten blog *_*
OdpowiedzUsuńi love you <3
Nowotwór? OOOO.... nieźle. Fajnie by było jakby Monika serio była wciąży ;P Zapraszam na mojego nowego bloga: www.trylogia-czasu-kerstin-gier.blogspot.com
OdpowiedzUsuńteż rozważałam ciąże, która miała się ukazać w rozdziale 10 :D
UsuńMega <3 JAK PRZESTANIESZ PISAĆ TO CIĘ ZABIJEE <3 Masz talent, nie marnuj tego ;D Jak przeczytałam żart Lou z Zoniką to się zaczełam śmiać i moi znajomi takie wtf ? xD
OdpowiedzUsuńKarolaaa z gadu
nieeeeeeeeeeeee przestawaj pisać ten rozdział jest taki wzruszający :D
OdpowiedzUsuńzapraszam-http://one-direction-mydream.blogspot.com/2012/07/rozdzia-9.html :D
Jak przestaniesz pisac to się załamie !! Chcesz tego ??!?! Kocham tego bloga i pisz dalej <3333
OdpowiedzUsuń